wtorek, 4 października 2011
Partii puszczają zwieracze
Nie śmiem polemizować z doskonałością prof. Bartoszewskiego i nie odmawiam mu żadnych zaszczytów. Jeżeli niektórzy mówią, że to najwybitniejszy żyjący Polak – niech tak będzie. Jeżeli wszyscy wykształceni ludzie z ogładą i poglądami godnymi naszej łacińskiej spuścizny mawiają o nim per „autorytet” czy „mąż stanu” – niech tak będzie. Niech ma te swoje dziewięćdziesiąt lat, niech opowiada ile przeżył i czego nie zrobił, a ja będę potakiwał głową z uznaniem. I nawet nie będę sprawdzał czy rzeczywiście jest godny tych laurek. Przymknę oko na rozliczne wypowiedzi, które, delikatnie rzecz nazywając, są kontrowersyjne i mają za zadanie jątrzyć, a nie jednoczyć (trochę to mało „profesorskie”). Ba! Kupię nawet jakąś książkę sygnowaną jego nazwiskiem. Tolerancyjny jestem – jak każdy komu inni, Ci „tolerancyjni w jedyny naprawdę tolerancyjny sposób” owej tolerancji odmawiają ... Ale za swój występ w spocie „wyborczym” Platformy Obywatelskiej moja akceptacja dla tego wesołego starca jakby się wyczerpała. Niech sobie ma poglądy jakie chce, niech sobie mówi co chce, niech sobie popiera kogo się mu tylko żywnie podoba. Ale niech nie próbuje decydować kto jest patriotą, a kto nie. Szczególnie w oparciu o krótkookresową linię demarkacyjną w postaci najbliższych wyborów. Niech mi nie odmawia prawa nazywania siebie w ten sposób, szczególnie gdy świadczenia państwowe (póki mogę) omijam szerokim łukiem, a równocześnie płacę wysokie podatki, pracuję po godzinach i dokładam w pocie czoła swoją małą cegiełkę do wzrostu gospodarczego, którym potem sobie PO albo PiS wyciera gębę chełpiąc się swoimi „sukcesami”. A co, nie należy mi się chociaż tyle? Nie wyciągam ręki po nic więcej, jedynie szacunek, albo chociaż milczenie. A otrzymuję inwektywę z ust autorytetu przerażonego wizją zmiany u władzy połączoną z nową definicją „patriotyzmu”. Ludzie mają różny termin przydatności do aktywności. Pan Bartoszewski cieszy się już i tak wyjątkowo długą linią kariery zawodowej, ale chyba pora już zamienić garnitur na szlafrok, a wywiady na czytanie bajek praprawnuczkom. Inaczej rozmieni się na zupełne drobniaki.
Swoją drogą, ja wiem, że ostatnio tylko polityka&polityka, zwieracze puszczają Platformie, że aż miło patrzeć. Spot z Bartoszewskim to zastraszanie, ale co można powiedzieć o tym poniższym?
A miało być tak merytorycznie można napisać... Miało być o gospodarce, rynku, kryzysie, autostradach, infrastrukturze, reformach. A skończyło się na terroryzowaniu widzów starszymi kobiecinami i kibolami. A do wyborów jeszcze zostało kilka dni i najlepsze chyba jeszcze przed nami...