Dawno nikt z nas nie pisał, więc chcę dać znać, że działamy jeszcze. Znaczy co do Sadata nie jestem pewien bo od 2 tygodni nie miałem z nim kontaktu ale mam nadzieję, że wszystko w porządku. Być może na tyle porwał jego duszę Trynidad i Tobago, że postanowił zostać tam na dłużej. czemu się dziwić przy takich rytmach i pięknej pogodzie człowiekowi nie chce się zbytnio powracać do europejskiej rzeczywistości.
Strasznie mu zazdroszczę, tak naprawdę to myślałem, że ja pierwszy tam dojadę albo, że przynajmniej razem tam pojedziemy. Ale los zepchnął mnie w otchłań bezrobocia i nic z tego.
Też zbytnio nic nie pisałem chociaż miałem dużo ku temu sposobności ale po prostu kiedy nie czujesz pewnej presji i motywacji czym jest nie wątpliwie to, że dwie osoby tutaj piszą trudno się zebrać. Naprawdę czekam niecierpliwie na powrót Sadata, może jego opowieści z podróży dadzą mi natchnienie.