poniedziałek, 25 stycznia 2010

Rozważania po robocie.

Miałem parę przemyśleń filozoficznych Wam przekazać ale ponieważ jestem nieco skonany po pracy to zostawię to sobie na później.Bo wiecie dużo we mnie niezrealizowania i frustracji i chciałem to jakoś przełożyć na słowa. Ale nic na siłę bo nie ma nic gorszego jak wymuszone przemyślenia egzystencjalne.No to na co masz w takim razie ochotę, się zapytacie.Mam ochotę na myślenie o niczym. Na bezmyślność robola zjebanego po fizycznej harówie. Ale jest to zdrowe zmęczenie, po prostu bolą mnie mięśnie i stawy. Tylko moja fizyczność ma jakieś ślady po pracy bo umysł mam zupełnie czysty. Żadnych stresów, żadnych lęków przed następnym dniem. Będę spał dobrze w nocy, a mojego snu nie będą mącić żadne niedokończone sprawy. Ponieważ wiem, dobrze że będę robił jutro to samo co dzisiaj. Zacznę o 8 a o 16:30 wybije fajrant i niech się wali niech się pali ja spadam wtedy do domu. I nikt nie będzie miał do mnie pretensji gdyż układ jest jasny. Wydawało by się, że to idealna sytuacja. Oczywiście była by, gdyby nie jakieś tam ambicje i oczekiwania, które sobie człowiek sam wymyśla. Całe szczęście zmęczenie i fizyczna praca skutecznie zagłuszają te wewnętrzne głosy.

Dlatego dzisiaj moje oczekiwania są dzisiaj dosyć niewysublimowane. Tak jak w tej piosence.