

Niby czytelnika Wyborczej nie trzeba już edukować co jest dobre, a co złe, ale widać – nie zaszkodzi utrwalać w nim nienawiść. Czyta więc owa sól narodu te wszystkie cytaty i aż im piana na pysk wyskakuje z podniecenia. Jak z Volkoffa! Prawda momentalnie straciła na znaczeniu, zniknęła z pola widzenia, bo teraz najważniejsze jest to co powiedział Kaczyński oraz Macierewicz. A Ci jak wiemy, mówią dużo i rzadko z sensem. Swoją drogą, naszemu rządowi i koalicji takiej sytuacji mogą pozazdrościć chyba nawet w Birmie czy Wenezueli. Premier nawet nie musi się odzywać, bo całą robotę wykonają za niego media, które już naplują na kogo trzeba będzie. Na całym demokratycznym świecie prasa i telewizja okładają większościowe rządy ile wlezie, a u nas panuje polityka miłości. Taka jak z zapomnianej piosenki napisanej ponoć własnoręcznie przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego. W oryginale – „Niegłosóje na Jarka”.