środa, 9 grudnia 2009

chodzi o to...

...by króliczka gonić a nie go złapać.

Różne takie myśli mnie nachodzą - nieważne, że wspomagane piwem i winem, które szczerzy się do mnie pływając nago w kieliszku. Myślę sobie, że kurwa rację mieli te filozofy co to mówili, że szukać to znaczy tyle co już znaleźć. Życie to tak jakby, myślę sobie, jedna wielka podróż. A w podróży to wiadomo o co chodzi. Nie wiecie?

A ja wiem.
Podróż to przygotowania i proces. Planujesz, marzysz, snujesz wyobrażenia, odliczasz dni do finału. Tłumaczysz sobie samemu: chodzi właśnie o to,by tam dotrzeć. I to jest całe clue. A to że na końcu jesteś w jakimś tam miejscu wymarzonym to już nie jest ważne. Ważne jest to, że podróżowanie to proces, a więc coś co trwa. A to gdzie prowadzi, to już nie ma żadnego znaczenia. Dlatego też, najpiękniejsza podróż to taka, która długo trwa i kieruje nas donikąd. Najpiękniejsze jest to co trwa i trwa, by w końcu zaprowadzić nas nad przepaść, której pozwolimy siebie samego zabrać. Nie ma nic piękniejszego niż iść przed siebie. Wiadomo, że człowiek jest istotą ułomną, więc musimy sobie tłumaczyć, że to wszystko ma jakiś cel. Cel w postaci "sęsu". Ale tak sobie myślę, i niech mi wino w kieliszku skwaśnieje, jeżeli kłamię, że najważniejsze to jednak być w drodze. Bo jak się dojdzie do celu, to człowiek sobie może pomyśleć, że chodziło mu jednak o coś zupełnie innego. I wtedy pojawia się, ten no, dysonans poznawczy.

And be a simple kind of man.
Be something you love and understand.
Be a simple kind of man.
Won't you do this for me son,
If you can?

Czy nie o to właśnie kurwa chodzi w tym wszystkim? Tak się sam siebie pytam - o co w tym wszystkim chodzi? Nie wiem. I myślę, że jedynie sadatyzm magiczny zna na to odpowiedź. Obiecuje niebawem przetrzeć gówniane szkiełko wyroczni i odpowiedzieć na wszystkie ważne pytania jakie zadaje myśląca część ludzkości. A póki co, polecam alkoholizm jako jedyną formę walki z jesienną depresją :-)