Ostatnimi czasy Świebodzin jednak zmienił swój status i stał się nieoficjalnie centrum polskiego ciemnogrodu i zaściankowej tępoty podlanej nienawistnym katolickim sosem. Wszystko za sprawą budowy Pomnika Chrystusa Króla. Trwała kilka lat i właśnie przed kilkunastoma dniami została oficjalnie zakończona.

No i nowoczesne media (będące oczywiście jakby co, ciągle tubami tolerancji i postępu) mają używanie. Że pomnik jest brzydki. Zgadzam się. Jest. Chrystus wygląda na nim bardziej jak dobijający do 35 roku życia Thorgal. Ale może taka była wizja artysty. Wspominają z przekąsem, że pomnik jest wielki. A nawet największy. To też racja. Podobno przebił gabarytami nawet swojego starszego brata z Rio de Janeiro, chociaż kwestia pomiarów jest skomplikowana. Z pewnością ma najszerszy zasięg rąk. Mamy więc najszersze chrystusowe ręce na całym świecie!
No dobra, koniec żartów. Pomnik może się nie podobać i to prywatna sprawa każdego z nas co o nim sądzi. Ale warto wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy. Ten pomnik powstał za prywatne pieniądze i jest efektem obywtalskiej, czy jak kto woli, społecznej inicjatywy. Normalnie, takie oddolne pomysły są gorąco wspierane i komentowane z sympatią. Gdyby biskup i mieszkańcy miasta zdecydowali się zbudować największy pomnik Adama Michnika albo chociaż Jacka Kuronia, jestem pewien, że zachwytom nie byłoby końca. Ale Wiking-Chrystus już się nie wpasowuje w europocentryczny i wyważony światopogląd człowieka współczesnego. Tak swoją drogą, w tym samym mieście, również prywatnie, powstała ławeczka Niemena, czyli rzeźba przedstawiająca Pana Czesława. Jakoś nikt się interesuje ile kosztowała.
Bo pomnik kosztował kilka milionów złotych. Niby nikt nie wie dokładnie ile, ale każdy wie ile przedszkól, szkół, żłobków, hospicjów można by za to wybudować. A ile drodzy analitycy można by było wybudować za Wasze pensje? Żaden grosz wydany na tą inwestycję nie pochodził z publicznej kasy. Wszystko ze składek i środków przekazywanych przez darczyńców. Więc zaglądanie do kieszeni jest po trochu nieetyczne i niesmaczne. Mieli mieszkańcy Świebodzina fanaberię wybudować sobie najszerzej rozstawione na świecie ręce Jezusa. I sobie wybudowali. Za własne pieniądze, tak jak Wy za własne pieniądze kupujecie szyneczkę, baleronik i łososia. A przecież można by jeść kaszankę, a różnicę przeznaczyć na przedszkola.
I jeszcze jedno. TVN, wzorem swoich politycznych namazańców, wykazuje się daleko posuniętym tupetem przy pokazywaniu całej tej sprawy. Już nie chodzi mi o brak obiektywizmu czy prostackie złośliwości pod adresem inicjatorów. Ale chociaż wyliczanki co za te kilka milionów złotych mogłoby powstać zamiast Jezusa, to by sobie mogli już doprawdy darować. Może wypada wspomnieć, że za drobne 500 mln zł, które Z PUBLICZNEJ KASY poszły na ITI Arenę dla Legii, można by zbudować naprawdę dużo przedszkól, szkół, żłobków, internatów, szpitali, hospicjów, bibliotek, schronisk młodzieżowych, domów kultury i innej maści obiektów użyteczności publicznej. Czy tylko ja widzę różnicę nie tylko w liczbach, o których mówimy, ale także drobnym fakcie, że publiczne pieniądze zasadniczo różnią się od środków prywatnych?
Wiem, że redaktora Grega krew zaleje, ale naprawdę jedyne co mnie uspokaja to porządne country spiewane przez Hanka III. Nie wiem czy istnieje nurt country chillout, ale ta piosenka działa na mnie lepiej niż herbata z ziółek. Stoned and alone.