What kind of music do you usually have here?
Oh, we got both kinds. We got country and western.
Pora chociaż jednym zdaniem wspomnieć o ukochanej muzyce każdego amerykańskiego (i nie tylko) rednecka, białego śmiecia, rebelianta, hillbillies i konfederaty. Long live Dixie!
Jakiś czas temu natknąłem się na niejakiego Hanka Williamsa numer 3 i co tu strzępić pióro, spodobał mi się ten artysta, który łączy w sobie punkową zadziorność z rzewnością typową dla tak country jak i western music (chociaż nie zawsze robi to w tym samym momencie). Wywodzi się on z wielopokoleniowej rodziny, która dla tych gatunku zrobiła mniej więcej tyle co dla rock’n rolla uczynił taki chociażby Elvis Presley połączony z The Beatles. No nieważne. Na muzyce się nie znam. Najlepiej wychodzi mi jej słuchanie. To niech sobie pośpiewa Hank Williams III. A ja zamknę oczy i wyobrażę sobie, że siedzę właśnie na bujanym fotelu na mojej werandzie gdzieś w Luizjanie. Pod ręką mam szklankę whiskey, w ustach fajkę, a na kolanach leży mi strzelba, której nie zawaham się użyć jeżeli ktoś do mnie podejdzie na odległość, którą uznam za zbyt bliską.