Coś chyba powoli tracę cierpliwość do tego wszystkiego związanego z Polonią. To klub przeklęty. Kto by tutaj nie został sprowadzony i tak grałby najgorzej w karierze. Nie urodził się jeszcze trener, który to wszystko byłby w stanie poukładać. Może i waleczni są Ci chłopcy na boisku, ale co z tego, skoro póki co, jesteśmy w środku tabeli i bliżej nam dna niż szczytów. Jesteśmy skazani na zagładę, co nie zmienia faktu, że i tak będę przychodził, denerwował się oraz robił sobie samemu płonne nadzieje. Nawet to co piszę teraz to takie zaklinanie rzeczywistości. Z przyjemnością przecież to wszystko odszczekam, mówiąc, że cóż, myliłem się.
Nawet już mnie nie denerwuje nasz ten raptus Józio Prezes. Co by nie mówić, to chyba jedyny człowiek w polskiej piłce, który patrzy na wszystko dookoła trzeźwym okiem. Płaci i wymaga. Zwalnia słabych. Podkreśla czego oczekuje i żąda wyników. Karze ku przestrodze, nagradza ku zachęcie. Docenia zaangażowanie i tak dalej i tak dalej. Jak w normalnej pracy. Zabawne, że to wywołuje takie zdziwienie i obrzydzenie „na salonach”. Tymczasem, stado znawców stara się nas siłą przekonać do tego, że piłka nożna rządzi się zupełnie innymi prawami od reszty świata. Jakby na to spojrzeć na trzeźwo – niekoniecznie można się z tym zgodzić. No bo niby dlaczego wszędzie trzeba ciężko pracować, a w piłce trzeba się zgrywać, dbać o atmosferę i cierpliwie czekać na wyniki? Czy piłkarze to jakiś szczególny gatunek ludzki? Nie sądze. Szczególnie, że owi piewcy odmienności to w dużej części środowisko, które przez lata żyło w świecie, gdzie wyniki to wypadkowa łapówek. To co oni mogą wiedzieć o prawdzie. Co to za dziennikarze, którzy przez lata emocjonowali się ustawionymi ligami i meczami kupionymi w pakietach? Że się kibice dawali nabrać (a i to nie zawsze) to jeszcze nic, ale profesjonaliści? Aż dziwne, że nigdy o tym nie napisaliśmy. Więc jakby co, ja tam się wstawiam za Józefem. Niech nawet wchodzi do szatni i przypomina skórokopom, że inni (tj. jakieś 98% społeczeństwa) ma od nich zdecydowanie gorzej. Do roboty!

Aż się zdenerwowałem. Napiję się herbaty, a w międzyczasie ukoję nerwy słuchając Social Distortion. Moja muzyczna nieporadność mnie czasami zawstydza. Taki dobry zespół, a ja do tej pory znałem tylko kilka utworów i uważałem ich za prekursorów pedalskiego california punk rocka. Wstyd po prostu to pisać.