Wczoraj miała miejsce druga debata pomiędzy Bronisławem, a Jarosławem. Panowie szczerzyli żółte zęby do publiki zgromadzonej przed telewizorami, a że jest akurat przerwa w meczach na Mistrzostwach Świata, to i widownia pewnie dopisała.
Ja to prosty człowiek jestem. Ale jako pocieszny prostaczek nadal nie mogę przestać dziwić się, jak można być tak tępym by kolejny raz dawać nabierać się na te same chwyty. Taki dowcip mi się przypomina (niezbyt śmieszny):
Dwaj faceci siedzą na przerwie w pracy. Jeden wyjmuje kanapki, odpakowowuje, zagląda do środka, po czym krzywi się i wyrzuca za siebie, mówiąc „Kurwa, nienawidzę sera przecież”.
Drugiego dnia sytuacja się powtarza i kanapki lądują w tym samym miejscu. Kolejnego dnia również i następnego dnia tak samo. Dzień później facet wyrzuca kanapki nawet nie sprawdzając z czym są. Drugi w końcu się dziwi i pyta:
- Czemu je wyrzuciłeś, może tym razem nie są z serem?
I pada znamienna odpowiedź:
- Są, są, wiem, bo sam je przecież sobie robię.
Wybierać pomiędzy Jarkiem a Bronkiem to jak wybierać pomiędzy seksem z byłą żoną numer jeden i seksem z byłą żoną numer dwa. Tylko pamiętajcie, że kiedyś obie z nich wyrzuciliście na zbity pysk nazywając dziwkami.
Niestety, nasi światli obywatele o tym zupełnie zapominają.
No zdenerwowałem się tą całą demokracją na nowo, aż się muszę uspokoić słuchając dobrej anty-establishmentowej muzyki. Jakoś się tak dziwnie składa, że najwięcej słusznego do powiedzenia w tej sprawie ma reggae.
Stephen Marley to jeden z kilkunastu potomków wielkiego Boba. Nie jest jakoś szczególnie znany, bo palmę pierwszeństwa pośród rodzeństwa ma ciągle chyba Ziggy. Ale i on dał światu kilka niezłych utworów i tak się jakoś dziwnie składa, że podobnie jak my, uważa że polityków, owych współczesnych handlarzy nowożytnych niewolników, należy ścigać i lać po zakłamanych mordach ile wlezie.
Propaganda i kłamstwa, kontrola nad ludzkością, kontrola i korupcja naszych myśli, destrukcja naszych dusz, nowożytne niewolnictwo – oto obraz współczesnego świata oczami człowieka, który widzi to co my.
Poza polityką, Marley jak to na Marleyów przystało, śpiewa głównie o kobietach i wychwala święte zioło. A to ostatnie, to wiadomo „sadzić-palić-zalegalizować”!!!