czwartek, 1 lipca 2010

Reggae ist krieg!!! Ciąg dalszy

O rany, coś staliśmy się rastafariańskim blogiem. Ale skoro jesteśmy w tym klimacie, to zamiast pisać znowu o Babilonie brudnej polityce i jebaniu wyborów, zapodam też trochę muzyczki. Tu małe sprostowanie do poprzedniego postu Sadata. Wydaje mi się, że na dzień najpopularniejszy z Marley'ów to Damian, zwany inaczej Jr. Gong. Poniżej kawałek nawiązujący do wszystkiego co poniżej pisaliśmy. Stworzony w faszystowskiej kolaboracji z niejakim Bounty Killerem. Chłopaki jak zwykle jadą po politykach, pedałach i wykształciuchach. Jr. Gong poza tym nagrywał kawałki z całą homofobiczno-nazistowską czołówką jamajskiej sceny jak Buju Banton, Sizzla czy Capleton. Peace, człowieku



A'propos Buju Bantona to dziwne, ze jeszcze nie pojawił się na naszym blogu razem ze swoim opus magnum "bum bye, bye"



"bum bye, bye inna batty bhoy head..." Wpada w ucho, nieprawdaż? W tej piosence Buju mówi nam o swoim pomyśle na pokojową i bezinwazyjną terapie dla homoseksualistów. Przeprowadzana głównie przy użyciu broni palnej.

A pamiętacie może Shabba Ranks? Tego od "Mr. Loverman" czyli największego szlagieru miłosnego, komercyjnego ragga początku lat 90. Napewno kojarzycie. Willa na plaży, laska kąpie się w morzu i śpiewa mr loverman, shabba a Shabba siedzi w fotelu na tarasie i nawija, w białych obciachowych ciuchach, do białego telefonu. Znacie, wielki przebój. Otóż Shabba tez nawołuje do tolerancji i uszanowania praw mniejszości seksualnej w miedzy innymi poniżej piosence.


Na koniec wielki przebój, który również porusza kwestię dyskryminacji homoseksualistów



I tak jakoś z polityków przeszedłem na pedałów, ale tak się składa, że po politykach jest to druga grupa społeczna, o której tak chętnie śpiewają wykonawcy muzyki karaibskiej.

to by było tyle na dzisiaj. Troszkę się już mam przesyt takich dźwięków, dlatego następnym razem coś z zupełnie innej bajki.

NaRa i pamiętajcie

GŁOSUJĄC WYBIERACIE SZATANA.