czwartek, 25 czerwca 2009

A jednak jedziemy!!!

Los płata człowiekowi różne figle. Czasami kiedy myślisz, że coś jest pewne tak wcale się nie okazuje. Myśleliśmy , że nie pojedziemy, a jednak jedziemy! Aż tak drogo nie wyszło, co prawda wystarczająco drogo żeby mieć wątpliwości czy dobrze robimy. Ze względów pragmatycznych ani ja ani Sadat jechać nie powinniśmy ale co tam, raz się żyje! Co tam praca czy jej szukanie, co tam kredyty i pity, remonty i co tam jeszcze czym codzienność nas przytłacza. Przez te parę dni będziemy królami życia, będzie mecz, emocje, picie, poznawanie, przeżywanie, zwiedzanie i pewnie sporo przygód, których siedząc w domu byśmy nigdy nie przeżyli. Pojedziemy nad Adriatyk, będziemy się raczyć kałamarnicami i ośmiornicami albo moim ulubionym czarnych risotto ( jakby ktoś nie wiedział, czarny kolor uzyskuje się dzięki inkaustowi (atrament) wytwarzanego przez kałamarnice). W Czarnogórze przywitają nas poza tym piękna pogoda i piękne dziewczyny oraz niemniej piękna muzyka. Sadat co prawda nie znosi bałkański dźwięków, ja za to uwielbiam i muszę go zmartwić, że wszędzie będzie słyszał te rytmy. Czy to w autobusie, barze, restauracji, na plaży czy w sklepach. Myślę, że wyjazd będzie naprawdę udany. Poza tym warto będzie być na samym meczu, gdyż może to być jeden z ostatnich europejskich meczów Polonii a może nawet jeden z ostatnich w ogóle. Każdy chyba wie, że przyszłość czarnych Koszul wisi na włosku, dlatego jedna z rzeczy, którą możemy zrobić to pojechać do Podgoricy i pokazać, że Polonia ma kibiców dla których warto istnieć.
Piosenki śpiewane przez tą damę będziemy słyszeć bardzo często.