niedziela, 7 czerwca 2009

Keep on running

Nie pisałem jeszcze o jednej pasji jakiej jestem szczęśliwym posiadaczem. W sumie nie pisałem jeszcze o wielu moich pasjach, więc tym bardziej pora zacząć o nich wspominać.
Na początek mała opowiastka.

Jan Himilsbach miał kiedyś ponoć szansę zagrać u samego Spielberga - tak głosi jedna z "urban legend". Aktor jednak nie był zainteresowany. Zapytany dlaczego, odpowiedział, że musiałby się nauczyć nieco angielskiego.
Co to za problem - zapytał ciekawski.
Ano taki, że się ten Spielberg rozmyśli, a jak zostanę z tym angielskim jak głupi chuj - odpowiedział rezolutnie Himilsbach.

A co to ma wspólnego ze mną?
Ano, jakieś ponad dwa lata temu zacząłem biegać, co by zaimponować dziewczynie. Dziewczyny już dawno nie ma (tzn. jest tam gdzieś), a ja, jak ten głupi chuj, zostałem z tym bieganiem.
Bieganie jest fajnym sportem dla wolnościowca. Jesteś sam - Twój sukces jest w Twoich rękach (no - nogach). Można sobie o różnych rzeczach pomyśleć, bo bieganie to jednak monotonia. Jest czas na analizy, podejmowanie decyzji czy tłumaczenie sobie samemu co jest dobre, a co złe. No i jest w tym coś z pogranicza SM. Ten wysiłek, zmęczenie, zwątpienie, stawianie sobie celów do pokonania, te chwile kiedy już naprawdę nie masz siły ale jednak przesuwasz się dalej i dalej... Z jednej strony - okropne, z drugiej - piękne.
Taka fajna reklama nakręcająca atmosferę:

Zaprawdę Wam powiadam - kiedy ją widzę, mam ochotę wyjść i pobiegać znowu. Przypominają się zimowe wieczory, kiedy w zamieci, śniegu i mrozie, wychodziłem na dwór, robiłem swoje a wracając, patrzyłem się na czerwoną od wysiłku i zmęczenia twarz w lustrze i mogłem powiedzieć do siebie, że było ok :-)
Podczas tego, zawsze można sobie dobrej muzyki posłuchać. Ot, choćby takiej:

UK Subs dobrze się sprawdzają w momentach kryzysowych (czyli u mnie - zawsze). Pamiętam zabawną sytuację gdy słysząc kawałek powyżej, podczas biegu na 10 km dookoła ZOO, tak przyspieszyłem, że wyprzedziłem z pół setki osób, a potem oczywiście, zdechłem i do końca byłem wyprany z energii. Bieganie to sport dla osób myślących, a ja ciągle kieruje się emocjami.
Kawałka poniżej co prawda dawno żem nie słyszał w słuchawkach, ale zdecydowanie należy do jednych z ulubionych:

Dobranoc państwu :-)