Dzisiaj zaczyna grać, a raczej, kopać się po kostkach, nasza ukochana ekstraklasa. Jak jest chujowa to się możemy przekonać każdego lata, gdy widzimy tytanów muraw w starciach z klubami z Estonii, Azerbejdżanu czy Gruzji.
A jednak z ligową piłką w Polsce jest jak z własną, starą i brzydką żoną. Wzdychamy za innymi, ale summa summarum to kochamy i tęsknimy do swojej raszpli, mimo iż ta roztyła się, narzeka i czasem wstyd się z nią gdzieś pokazać.
Polonia na otwarcie grać będzie z Górnikiem Zabrze. Wbrew pozorom, trudny mecz. Nasz klub wzmocniony ale z pewnością daleki od zgrania. A z beniaminkami wiadomo jak jest. Są na początku sezonu w ostrym gazie i sporo punktów faworytom mogą urwać. Chociaż Górnik to taki teoretyczny nuworysz, bo wraca do „elity” po roku banicji, a w kadrze roi się od doświadczonych zawodników. Więc stawiam, mimo wszystko, na zwycięstwo Czarnych Koszul...
Wczoraj wracam do domu, włączam telewizor i nadziwić się nie mogę. Po pierwszej połowie Wisła Kraków przegrywa z klubem z Karabachu aż 3:0. Skończyło się wszystko na 3:2 dla Azerów i Biała Gwiazda żegna się z pucharami. Trudno nawet to wszystko określić słowami. Jeszcze jakby przeciwnicy grali dobrze, to można by chociaż starać się zrozumieć. Ale to Wisła grała bardzo źle. Wolno, statycznie i przewidywalnie. Bez żadnej energii i woli walki. Na miejscu Cupiała wystawiłbym cały ten skład na listę transferową. Tylko kto takich patałachów będzie chciał kupić...
Z najlepszej strony pokazała się teoretycznie najsłabsza Jagiellonia. Niewiele brakowało, a doprowadziliby do dogrywki, a może i nawet zdobyliby decydującą bramkę w regularnym czasie gry. Ładnie się prezentowali, chociaż ambicję wykazywali i niejeden raz Grecy mieli mokro w gaciach. Sędzia ich nieco wydymał, a na miejscu Probierza to bym przypierdolił kilku osobom. Ja do piłki nożnej to się chyba bym nie nadawał, bo zbyt nerwowy jestem. Błędy sędziego potrafią tu odebrać efekt wielu miesięcy pracy, a FIFA ciągle obstawia przy swoim i udaje, że problemu nie ma. Otóż jest i myślę, że pora już kilku pajacom w żółtym spuścić na boisku manto za błędne decyzje i może wtedy, ktoś dojdzie do wniosku, że pora na zmiany. W sporcie w którym o sukcesie decydują często niuanse, trudno wygrać z przeciwnikiem i gwizdkiem sędziego.
Jak tak oglądam ten skrót, to obie bramki dla Jagi to mega farfocle, odbijane niczym we flipperze, ale uznaje to za sprawiedliwość, bo w wielu innych sytuacjach brakowało im niewiele do goli. Kibice z Białegostoku, wiadomo. Dla wielu to pewnie przygoda życia, będą co mieli opowiadać do późnej starości. Trochę bydło i wiocha jak to ze ściany wschodniej. Ale co się będę odzywał, przecież jestem kibicem najgorszego klubu w Polsce (wg oficjalnej kibicowskiej wykładni jaka obowiązuje pośród nastolatków zaczytanych w kibice.net).
Po Ruchu Chorzów to się niczego nie spodziewałem i o jego meczu z Wiedniu to nie ma nawet co pisać. Więc ostatecznie, z początkiem sierpnia nie mamy już żadnej drużyny w grze – poza Lechem Poznań, ale on ze swoją formą, to akurat odpadnie przy najbliższej możliwej okazji.
Ale co mnie to w sumie obchodzi, liczy się tylko to co nastąpi od godziny 20:00 w dalekim Zabrzu.