... podczas gdy pół Polski krzyża broni, a drugie pół nienawidzi pierwszej połowy , ja postanowiłem wybrać się w objęcia siódmej (czy tam której) muzy.
Obiecałem sobie także, że nic więcej o tym sporze nie będę pisał. Chociaż może to nie być łatwe, bo ten temat zdominował media w stopniu dawno już nie obserwowanym. Ale wuj z nimi, dzisiaj będzie o kulturze. A ta ponoć łagodzi obyczaje.
Poszliśmy sobie na „Incepcję”.

Jeszcze nie przeczytałem krytycznej opinii o tym filmie i zaraz po seansie pomyślałem sobie, że ja nie będę taki spolegliwy. Ale po powrocie do domu i przemyśleniu tego co zobaczyłem, muszę przyznać, że Incepcja mi się najzwyczajniej w świecie podobała.
Co prawda, film do krótkich nie należy i czasami akcja zwalnia fundując nam porcję dłużyzny trudnej do strawienia. Wierciłem się więc na fotelu niejeden raz. Fabuła także, no bądźmy szczerzy, posiada sporo luk logicznych. A do tego widzowi trzeba wytłumaczyć tak wiele rzeczy, że czasami dialogi przypominają instrukcję obsługi połączoną z „frequently asked questions”. Incepcja nie jest wolna od wad, ale to chyba taki rodzaj kina, który zadowolić może wszystkich. I wielbicieli rozrywki (to ja) i tych, którzy do kina chadzają po to, by dowiedzieć się czegoś o życiu, by następnie deliberować nad przedstawionymi aspektami i paradygmatami (to zdecydowanie nie ja). Więc można mu wiele wybaczyć. Także dlatego, że buduje swój świat od nowa i posiada wiele smaczków dając szerokie pole do analiz. Incepcja to cebula złożona z wielu warstw. Przypomina w tym wszystkim i Matrixa i jeden z najlepszych komiksów jakie czytałem, czyli „Władcę Gór” z thorgalowskiej serii. Wyobraźnię która stworzyła ideę na której bazuje Incepcja wypada po prostu pochwalić. Więc to robię.
Nie będę psuł zabawy tym, którzy trafili tu przypadkowo, a filmu jeszcze nie obejrzeli. Jak już obejrzycie (warto), zajrzyjcie sobie na strony poświęcone filmowi i poczytajcie o różnorakich interpretacjach. Albo sami sobie stwórzcie własne. To też warto.
Tak sobie myślę, że Incepcja, mimo, iż jest filmem zupełnie nie epatującym grozą, to jednak sprawia, że mimowolnie zapadamy się w kinowym fotelu z nieuświadomionego lęku. Ludzkie myśli, szczególnie te ukryte to wyjątkowo brudny i przerażający świat. I film pokazuje to nader sugestywnie. I chociaż chciałem napisać, że Incepcja to danie zdecydowanie przereklamowane, to ostatecznie nie wypada mi nic innego jak tylko przyłączyć się tłumu klakierów.