czwartek, 28 maja 2009

Czy czuliście się kiedyś wolni? Tak naprawdę wolni, że nic nie macie na głowie a przed wami życie stoi otworem? Kiedy człowiek staje się na nowo tabula rasa , gotową żeby ją zapisać? ja tak czuję się dzisiaj, gdyż jest to mój pierwszy dzień bezrobocia. Bez dramatów i depresji wkroczyłem w ten nowy rozdział mego życia, tyle nowych wyzwań przede mną. Jestem niczym nie ograniczony i tylko ode mnie zależy jak tym wszystkim pokieruję.. Znaczy się prawie niczym nie jestem ograniczony, gdyż nie mogę na długo opuścić Irlandii bo wtedy straciłbym zasiłek. Czyli ogólnie jestem troszkę ograniczony przez system. Ale jak się wkurwię to i wyrwę się z systemowego ucisku i oleje zasiłek bo moja narzeczona na niezłą pracę i jakoś mnie utrzyma. Czyli jakbym chciał to nawet mógłbym żyć poza systemem. ale póki co jeszcze trochę dam się uciskać, ale jak się wkurwię...Nie no spoko już takim nierobem nie jestem oczywiście będę szukał pracy ale to jakieś dobrej żebym się realizował, wiecie nie, realizacja jest najważniejsza.
Sadat już pisał o finale Ligi Mistrzów. Ja napiszę od siebie, że też na to lachę kładę. Znaczy się oglądałem a jak, takie małe tv party se zrobiłem z okazji zakończenia pracy. Był browar i czypsy, mecz w telewizji czyli dobry sposób na spędzenie środowego wieczoru.
Barcelona wygrała i spoko. Przynajmniej ManU przegrał i przytarł nosa piździe Krystynce i neandertalczykowi Tevezowi. I przy okazji tutejsze buraki chodzące w ciuchach Manchesteru płakały. A tak katalońskie buraki się cieszyły ale z nimi nie mam codziennie do czynienia więc jest mi to obojętne.

W sportowym sprawozdaniu z weekendu zapomniałem o tak istotnej sprawie jak to, że byłem w kinie na filmie Awaydays, co by można było przetłumaczyć jako "na wyjeździe" albo "wyjazdowe dni" albo sadatowe "chuligańskich wspomnień czar".

Dobre trzeba przyznać. Znaczy myślę, że trailer najlepszy. Bo w filmie zdarzały się nudne momenty no bo jest to film artystyczny. Pewnie dostali jakąś kasę o Królewskiego Instytutu Filmowego, więc żeby uzasadnić wydawanie publicznych pieniędzy na film o chuliganach było trzeba to jakoś artystycznie uzasadnić. Dlatego też są przydługie ujęcia, zwolnienia ukazujące emocje, narkotyczne wizje i psychodeliczna muzyka.
Ogólnie film jest o początkach ruchu casual na brytyjskich stadionach. Kiedy to pojawili się chuligani o posturach nastolatków przykładający taka samą uwadze modzie i swojemu wyglądowi jak i rozróbom. Wszystko to okraszone dobra muzyka z końca lat 70 czyli power pop i post-modowskie granie, które mogłoby być uważane za prekursora britpopu. Jest to bardzo "stylowy" film, bardzo dobrze pokazuje ówczesne tendencje odzieżowe wśród tamtejszych kibiców. W dzisiejszych czasach w tamtym klimacie obiera się chyba tylko parę ekip ze Szwecji. Widziałem już na kibice.net, że ludzie podniecają się że będzie nowy kibicowski film. Jednak muszę ostrzec, ze nic tam nie ma dla polskich chuliganów w bluzach z kapturami. Zupełnie inny klimat w dodatku dochodzi do tego wątek narkomański i homoseksualny, który może być nie do zaakceptowania przez "kibicowską brać". Poza tymi artystycznymi wstawkami jest to film o modzie, muzyce i zadymach. Zadymach w brytyjskim stylu, czyli napinanie się fizyczne i werbalne a potem wściekle okładanie się pięściami, głowami, łokciami i nogami. Nasi bohaterowie jeszcze dosyć sprawnie posługują się nożami Stanleya, siejąc popłoch wśród innych ekip, które jeszcze pozostały z starych klimatach kibicowskich, to znaczy są starsi, więksi ale nie mają stylu i zawziętości jak nasi milusińscy. Ogólnie ze względu na poziom brutalności i chyba seksu film w Irlandii jest zakwalifikowany od lat 18.