Mało osób zdaje sobie sprawę jaki ból może sprawić człowiekowi obcięcie go od chodzenia na mecze. Ja właśnie taki ból odczuwam. Muszę przyznać, że brakuje mi strasznie tej atmosfery. Najpierw człowiek umawia się z kumplami, warto przed meczem gdzieś skoczyć, napić się choć jednego piwka i poczuć jak narasta ekscytacja. Jest to uczucie jak najbardziej fizyczne, ciarki, przyspieszone oddychanie, trochę człowieka zatyka bo więcej wdycha powietrza niż wypuszcza co powoduje powiększenie płuc a co za tym idzie klatki piersiowej. I oczekiwanie......czego?..... igrzyska, wielkiej celebracji. Potem czas iść do kas, mija się policję w pełnym rynsztunku bojowym, tłum kibiców zaczyna gęstnieć. Napięcie rośnie, obok ciebie ludzie którzy przyszli tak jak ty dla tej samej drużyny, tych samych barw, tej samej tradycji, tych samych ludzi na tych samych trybunach. Różni nas wiele ale łączy jeden klub. W końcu dostajesz się na trybuny, stajesz z kumplami w swoim stałym miejscu i .....KKKKKKAAAAAAAAA!!!!!!!... zaczyna się doping, nic innego się nie liczy tylko tu i teraz. Pełna euforia, krzyczysz ile sił w płucach ( niestety ostatnio coś tych sił coraz mniej) i to jest to. Nie wiesz do końca co dzieje się na boisku, gdyz jesteś zajęty. Nie po to tu przyszedłeś żeby sobie oglądać, to mógłbyś robić w domu gdyż żadne, nawet najlepsze miejsce w sektorze vipowskim, nie może się równać z dobrą transmisją w telewizji. Tam lepiej zobaczysz czy był spalony albo faul a gola zobaczysz parę razy w powtórce dzięki sprawności producenta. Tutaj na trybunach jesteś częścią igrzyska, masz swoją pracę do zrobienia, masz krzyczeć, śpiewać, skakać i tańczyć. Jesteś równoważną częścią meczu tak jak piłkarze, a niejednokrotnie nawet ważniejszą.
Myślę, że wszyscy kibice, niezależnie od klubu czuje podobnie. czy jest to mały czy duży klub. Ja jestem kibicem Polonii Warszawa i nie zależnie co ludzie mówią o tym klubie ja czuję tą atmosferę. Możecie się śmiać, że to żałosny klub z garstką kibiców, osobiście mam to gdzieś. myślę, że niezależnie czy na meczu jest 2000 ludzi czy by było 20000 to czułbym taką samą euforię. Jak stoisz w młynie, który ma nawet 100 osób to jest to wystarczająca liczba żeby poczuć ciarki w czasie dopingu.
Niestety od ponad dwóch lat jestem odcięty od tego nałogu jakim są mecze.... i czuję się z tym fatalnie. Dzięki internetowi i piractwu udaje mi się oglądać większość pojedynków mojej drużyny ale to nie to samo co na żywo. To tak samo jak na odwyku narkomanowi pozwala się palić papierosy, żeby miał choćby namiastkę nałogu bo inaczej by zwariował. No ale jak tu porównać heroinę do papierosa? Tak samo jest z meczem na żywo a tym w telewizji. zdarzało mi się tutaj w Dublinie chodzić na mecze mojego lokalnego pierwszoligowca Bohemians. Ale to nie to samo, średnio się z nimi identyfikuje. Poza tym nawet na ich meczu to z rok już nie byłem. Nie było jakoś okazji, nie było z kim iść albo irlandzka pogoda zniechęcała do obejrzenia miernego, piłkarskiego widowiska.
Ostatnim meczem, na którym byłem to finał drużynowego pucharu Irlandii w GAA a było to 17 marca czy w dzień Św. Patryka. Co to jest GAA to nie chcę mi się dokładnie tłumaczyć gdyż sam do końca wszystkiego nie wiem. Ogólnie jest to skrót od Gaelic Athletic Association w skład którego wchodzą dwie rdzennie, irlandzkie dyscypliny sportu jakimi są Hurling i Gaelic Football i chyba jakieś jeszcze ale nie wiem dokładnie. W każdym razie te dwie są najbardziej popularne. poza tym GAA ma wielkie znaczenie irlandzkiej historii, walki o niepodległość i rozwoju irlandzkiej tozsamości narodowej. Jest to temat rzeka, więc jeżeli kogoś to interesuje to niech se tutaj http://en.wikipedia.org/wiki/Gaelic_Athletic_Association poczyta. na czym polegają te dwie dyscypliny też będzie mi trudno wytłumaczyć ( czyt.nie chce mi się)więc zobaczcie na filmach z tego meczu.
Hurling:
Gaelic Football ( niestety nie z tego meczu bo nic fajnego nie znalazłem, ale daje ogólny pogląd jak to wygląda)
Muszę przyznać, że zawsze chciałem pójść na mecz GAA, parę razy rozmawiałem o tym z irlandzkimi znajomymi ale jakoś nie było okazji. W końcu zaproponowali żeby pójść na finał AIB GAA All Ireland Senior Club Championship. brzmi to dosyć poważnie ale coś obiło mi się o uszy, że jest to impreza nie najwyższej rangi. o co chodzi dowiedziałem się w pubie, w którym umówiliśmy się ze znajomymi na piwko ( albo dwa, albo trzy...) przedmeczowe. Otóż jest to finał o puchar klubowy jak sama nazwa mówi ale ważniejszy dla kibiców jest zdobycie pucharu Irlandii, o który walczą drużyny hrabstw. Wygląda to tak, że każde hrabstwo ma ma swoją reprezentację w skład, której wchodzą zawodnicy różnych klubów z tego hrabstwa. Za to kluby kiedy wygrają mistrzostwo swojej prowincji ( są cztery prowincje Irlandii oparte na tradycyjnych granicach sięgających średniowiecza) to grają wtedy o klubowego mistrza Irlandii. Czyli są to rozgrywki równoległe i od siebie niezależne. to tak jakby w Polsce obok rozgrywek drużynowych w piłce nożnej powołać ligę reprezentacji województw.
Skomplikowane to nie co, ale co tam. Finał składa się z dwóch meczów: hurlinga i footballu, czyli na trybunach są czterech trybun naraz.
Zaczęło się od hurlinga, który jest według mnie nieco nudniejszy niż gf. Ale ponieważ grała tam drużyna z Galway, skąd są nasi znajomi dla nich był to priorytet. Ciekawe to było owszem, ale ze względu na małą piłkę nie zawsze łapałem co się dzieje.Skończyło się pewnym zwycięstwem Potrumna z Galway.
Niestety GF naszych znajomych już tak nie interesował więc postanowili, ze pójdą do pubu. ja zostałem z narzeczoną na następny mecz. i tu było już bardziej ciekawie. Dyscyplina znacznie bardziej widowiskowa i na trybunach tłoczniej i głośniej bo o mistrza grała drużyna z Dublina: Kilmacud. I wygrała. Temat GAA jest o tyle ciekawy, że będąc dyscypliną ściśle narodowa, która nie jest popularna nigdzie poza Irlandią, cieszy się ona od ponad stu lat niesłabnącą popularnością.
Się napisałem, że aż głowa mnie boli, dosyć tego pisania. Acha, dzisiaj półfinał Pucharu Polski. Mam piwo, mam internet i będą wielkie emocje........KKKKAAAAAAAAAAAAAA...........ESSSSSSSS, KAAESSSPEEE, HEJ POLONIA OLE!!!!!!!!!!!!