
Spodziewałem się, że nikt mojego wpisu nie zauważy, że opinia publiczna przymknie na niego oko. W Polsce, kraju, w którego definicji zawarty jest antysemityzm jako fundamentalny wskaźnik przynależności do narodu polskiego, wszelkie objawy schizofrenicznej nienawiści do mniejszości żydowskiej, są nie tylko akceptowane ale i wręcz pożądane. Skandaliczny film umieszczony w sieci, to tylko kolejny kamyczek do ogródka. Widać nie wystarczy nam krew 30 milionów ofiar Holocaustu na naszych rękach, nie wystarczy nam pamięć o dymie z kominów polskich obozów koncentracyjnych, nie wystarczy nam świadomość pogromów w Jedwabnem czy w Kielcach, nie wystarczy nam pamięć o uczciwych ludziach, których wygoniliśmy w 1968 roku z biur KC PZPR, z domów jednorodzinnych i dacz. Chcemy więcej i więcej. Trudno nam powiedzieć chociażby przepraszam - a powinniśmy je wymawiać częściej niż modlitwy od których szeptu nie mogę od lat w Polsce się porządnie wyspać!

Papa Greg wyłapał moją prowokację i odpowiednio zareagował. Co jednak z resztą Polski?
Dziennikarze z Łodzi zachowali się wzorowo - widać ciągle, że dobra dziennikarska robota jest w cenie. Tekst rzetelny, ostry i punktujący wroga. Do tego oparty na głębokiej wiedzy - Wikipedia i inne autorytety były z pewnością sumiennie wertowane. Zabrakło może dosłownie dwóch, góra dziesięciu zdań o odpowiedzialności za Jedwabne ale zrzucam to jedynie na karb złości tych wspaniałych żurnalistów. Mam nadzieję, że sprawcę owego "żartu" stosowne służby znajdą i odpowiednio ukarzą. Niestety, polskie prawo jest nader łagodne w przypadku takich przestępstw przeciwko ludności - gdzie się pytam teraz są zwolennicy zniesienia kary śmierci, no gdzie? Na szczęście jest jeszcze Mossad - w nim nadzieja. Z mojej strony, zapewniam, że sprawa ma moje głębokie poparcie, jestem w stanie nawet wskazać osoby, które się z tego "żartu" zaśmiewały - być może mogą poprowadzić do autora, a jeżeli nie, to na pewno przy odpowiednich metodach prowadzenia dyskusji, przypomni im się, że dziadek nie pomagał ratować Żydów z warszawskiego getta. Nie zaszkodzi też jak jeszcze raz przeproszą za Jedwabne.

W walce z antysemityzmem od lat mamy także wielkiego sojusznika. Gazeta Wyborcza, nie mam wątpliwości, uratowała od śmierci z rąk polskich skinheadów, więcej Żydów niż Szindler w Krakowie podczas wojny. Jakiś czas temu, dziennikarz stołecznego oddziału, wpadł na podobny pomysł jak ja i napisał artykuł do przeczytania pod tym linkiem:
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34889,6570628,Ocalmy_budynek_szpitala_przy_Lesznie_15.html
Efekt? Tendencyjny tekst nie spotkał się z żadnym negatywnym odzewem! Nikt nie zwrócił uwagi na to, że oto w poczytnym polskim dzienniku, ukazuje się oszczerczy artykuł sugerujący jakoby Gmina Żydowska doprowadziła do celowego zniszczenia historycznego budynku. Pojawiają się nawet insynuacje jakoby skłamała opinii publicznej - tylko co te tępe, łyse typy spod budki z piwem by zrozumiały? Brakuje już chyba jedynie dodania miejskiej legendy o żydzie-cykliście, który porywa małe dzieci, które są niejadkami. Mnie zalała krew po przeczytaniu - wstydziłem się, po ludzku się wstydziłem! Myślałem o tych dzieciach, które znudzone mogą tak jak ja zajrzeć do "ulubionej gazety tatusia" i przeczytać takie kłamstwa. Po chwili jednak zrozumiałem prawdziwe intencje - to była szlachetna próba potwierdzenia tego co wiemy o sobie sami doskonale.

Jak w narodzie, który jest odpowiedzialny za zamordowanie 60 milionów Żydów podczas Holocaustu, można przejść do porządku dziennego nad takimi bredniami? Co dla nas oznacza ta cisza, ten brak reakcji, odzewu?
Nasza walka z antysemityzmem jest prowadzona od złej strony. Z niecierpliwością czekam na premierę (w Polsce pewnie film będzie do oglądania jedynie na tajnych pokazach, zresztą, bałbym się pójść do kina w obawie o ataki skinheadzkich bojówek) tego arcydzieła:
http://www.imdb.com/title/tt0361748/

Ten film nam pokaże jak można pokonać hydrę - jej metodą. Nie piórem a bronią, mieczem, nożem. A jak trzeba będzie - kominem. Oko za oko. Wspaniale że są jeszcze na świecie narody, które uznają kodeks Hammurabiego jako obowiązujący wobec swoich wrogów.

Problem w tym, że zadowoliliśmy się rezultatem w postaci ciszy. Cisza jest także antysemicka, nie możemy o tym zapominać. Wyrzekliśmy się przemocy jako środka, co było błędem. Zadowoliliśmy się faktem pozornego spokoju - co jednak robimy z antysemickimi badaniami, które jednoznacznie wskazują, że Polacy na wakacje zagranicę jeżdżą częściej do Egiptu niż do Izraela? Czy wyciągamy jakiekolwiek konsekwencje, chociażby finansowe, skoro nie można cielesnych, wobec osób, które mając do wyboru wycieczkę do Jerozolimy, wolą prażyć się na egipskim słońcu wzgórz Synaj?
U nas lepiej nie jest. Pobicia rabinów na polskich ulicach są na porządku dziennym. Ja nie widziałem na ulicy żadnego - boją się wychodzić z domów! Tymczasem, czarna katolicka mafia panoszy się po nich w najlepsze. Ich nikt nie ruszy.
Trudny dialog polsko-żydowski to żmudna praca u podstaw. Przede wszystkim, w każdej niemal kwestii mamy własne zdanie i śmiemy je artykułować. Dostaliśmy szansę zmazania chociażby promila tysiącletnich grzechów, tymczasem silimy się na forsowanie "partnerstwa" i bilateralizmu w stosunkach. To jakby pies pokazywał Panu gdzie chce iść - ciągnąć go za smycz i nie rozumiejąc, że Pan nie tylko wie lepiej ale i chce naszego dobra. Niektórzy Żydzi nawet do nas przyjeżdżają. Tylko co tu widzą? Widzą dzicz! Bandy skinheadów na ulicach, spojrzenia pełne nienawiści i stadiony, na których kibole obrzucają się słowem "Żyd" jako najgorszą inwektywą. Kiedy to widzę - to mi wstyd. To wtedy chcę walczyć!

A jak się Ty czytelniku czujesz widząc wycieczkę młodzieży z Izraela, która jest chroniona przez kilku agentów Mossadu w obawie przed napadami polskich skinheadów?
To wszystko bolesne pytania - pozostawiam je bez odpowiedzi. Niech odpowiedzą Wasze sumienia - jeżeli je macie.