wtorek, 21 lipca 2009

Kolejna bitwa o handel

Dzisiejszego dnia mają w Warszawie miejsce wydarzenia doprawdy bez precedensu. każdy wie na pewno o co chodzi, o protest kupców z KDT i ich walki przeciw eksmisji. Ktoś mi zarzuci, że daje się omamić płaczliwym tonem i poza ofiary. Nie zgadzam się gdyż w uzasadnionych warunkach jestem zwolennikiem bezwzględności. Ale tutaj jest głębsza sprawa. Tutaj jest sprawa oszukanych ludzi, którzy rozpaczliwie bronią swojego. Traktowani jak bydło tylko dla tego, że są ludzi niezależnymi, którzy chcą brać swój los we własne ręce. W Polsce zawsze, z niewiadomych przyczyn, gardziło się drobnymi przedsiębiorcami, czy to PRL czy tez nasza III RP. Z górnikami czy pielęgniarkami to można negocjować i z pół roku i być dla nich grzecznym, ale takiego kupca to można spokojnie kopnąć w dupę, nasłać komornika, ochronę, policję spałować czy zagazować bo ich los nikogo nie wzruszy. Wiadomo polskie społeczeństwo ma jeszcze PRL-owski sposób myślenia, że badylarz to największe zło. Co innego górnik czy pielęgniarka. A przecież drobny handel i usługi to ostoja polskiej gospodarki, którą chce się jak najbardziej ograniczyć. Nie mówię tutaj, że trzeba ją jakoś specjalnie gloryfikować ale przynajmniej nie przeszkadzać. Ale nasze współczesne, totalitarne rządy wiedzą lepiej jak ludzie powinni żyć i nawet nie chcą dyskutować z nikim. Negocjacje z kupcami strona miasta zerwała 2008 roku i od tamtego czasu los kupców i ich rodzin jet dla miasta nieważny.
W tym wszystkim rządzący zapomnieli po co są. Są żeby służyć społeczeństwu, nasze władze potrafią jednak tylko ograniczać, zabraniać i tłumić jakąkolwiek aktywność. Dzisiejsze wydarzenia niech będą dla nich znakiem, że cierpliwość społeczna się kiedyś kończy, i że ich głowy kiedyś mogą potoczyć się po bruku i że obywatele potrafią się postawić tyranii.