poniedziałek, 16 listopada 2009

Coś dawno nic o sporcie nie było.

Dosyć już z metafizyką i poetyką. Myślę, ze już możecie mieć dosyć naszych uzewnętrznień. Dawno nic o sporcie nie pisaliśmy a przecież była ku temu okazja. W końcu nasz narodowy mesjasz i cudotwórca przejął stery naszej reprezentacji. Co prawda już nie raz pisaliśmy z Sadatem, ze na kadrę kładziemy lachę bo ani to ciekawe ani kumate ani nawet narodowe. Zawsze powtarzałem, że nie jest to reprezentacja Polski tylko polskiego związku piłkarskiego zrzeszonego w międzynarodowej organizacji. Ale to nie ważne, bo skłamałby gdybym powiedział, że mecze naszych orłów w ogóle mnie nie interesują. Z pewną ciekawością wyczekiwałem debiutu Smudy. Co tu kryć - lubię nawet człowieka. Myślę, że kto jak kto ale on potrafi trafić do piłkarzy. Wiadomo, że nie są to tytani intelektu i trzeba do nich czas dosadnie. Opierdolić kiedy trzeba ale też pochwalić kiedy się zasłużyło. Nie da się ukryć, że wybór jego na stanowisko trenera był ewidentnie pod publiczkę ale z drugiej strony nadaje się na to mimo wszystko.
Mecz był taki jak każdy widział. Plus jest taki, że chłopaki coś zaczęli grać, brak wysokich i daleki podań i gry na pale. Rzeczywiście podawali do siebie po ziemi i grali piłką ale jeszcze długa droga przed nimi. Jak tak dalej pójdzie może uda się nawet wyjść z grupy w 2012 w sumie jeszcze ponad dwa lata zostały.
Ogólnie cały poprzedni weekend upłynął pod znakiem sportu. Dlatego tez jako prawdziwy sportowiec siedziałem z piwem przed telewizorem od 16 w sobotę. Najpierw mecz naszych orłów w miedzy czasie tekstowa relacja z koszykówki Polonii, następnie baraże do MŚ: Rosja - Słowenia i Irlandia - Francja a na koniec clash of titans Brazylia - Anglia. w niedziele jeszcze tylko wielki mecz rugby Irlandia - Australia ( dla porównania to tak jakby Niemcy z Anglią w piłkę grali). emocji co nie miara.
Spodziewajcie się więcej sportu i to głównie polonijnego bo już w piątek Derby Warszawy. A zespół Dumy Stolicy poprowadzi sławetny Bakero, wiec będzie o czym pisać.