
O Kometach przeczytałem ostatnio takie krótkie i trafne podsumowanie: oto zespół którego słuchają wielkomiejscy nieudacznicy, uwielbiający rozpamiętywać swoje małe porażki i niepowodzenia życiowe. Coś w tym jest. Można Komety lubić lub nie, ale trzeba przyznać, że grają ciekawie. Można też, tak jak ja, mieć do nich stosunek dosyć ambiwalentny. Muszę tylko koniecznie sprawdzić co to dokładnie znaczy, bo znowu używam wyrazów, których znaczenie jest mi obce.
Tekstów to się raczej ciężko słucha, jeżeli ktoś uważa, że fontanny gówna rodem z sadatyzmu magicznego są przygnębiające, to co sądzi o Kometach?
Na muzyce to ja się znam tak jak hipopotam na seksie oralnym, ale mam wrażenie, że to co brzdąka zespół powyżej, pochodzi w linii średnioprostej od Boga rock’n rolla, czyli Elvisa Presleya. Aż dziw mnie bierze, że nigdy o nim nie pisaliśmy, gdyż ponieważ, i ja i Greg go uwielbiamy. I gdyby Presley żył, on uwielbiałby także nas, jestem tego pewien.
Ja Króla lubię najmocniej z tego okresu, w którym był już niezgrabnym tłustym pulpecikiem śpiewającym w obcej sobie epoce. Przemijały dzieci kwiaty, Hendrix, Joplin czy Morrisson zajęci byli wąchaniem kwiatków od spodu, Bob Dylan nagrywał kolejne płyty nawet o tym nie wiedząc, Ozzy Osbourne odgryzał głowy nietoperzom, Pink Floyd tworzyli rockowe suity, a gdzieś w garażach powstawały pierwsze zaczyny punkowej rewolucji. Presley tymczasem, wychodził na scenę i śpiewał coś z innego świata, mając w dupie to co się dzieje dookoła niego. No może i był wtenczas ciągle pijany, naćpany i nafaszerowany lekami, ale to wtedy był człowiekiem z krwi i kości. Myślę sobie, że prawdziwym człowiekiem jest się dopiero wtedy gdy sięga się dna i takie chwile też bywają dzięki temu piękne.
A koniec jeszcze jedna piosenka, co prawda nigdy jej jakoś specjalnie nie lubiłem, natomiast ostatnio często otwieram różne wina i ten kawałek poniżej ma u mnie plusa za dobre dopasowanie kontekstowe. I wcale mi nie przeszkadza, że śpiewa to jakaś wywłoka z Chamiczówki. Na stare lata robię się tolerancyjny – kiedyś nawet nie byłbym w stanie napisać poprawnie tego wyrazu, a teraz?