Dawno temu przy okazji tekstów dotyczących obrony praw człowieka w RPA ( ale z nas społecznie zaangażowany blog) przedstawiliśmy Wam przepiękną piosenkę Bok'a van Blerk'a pt De la Rey, opowiadającą o Jakubie Herkulesie de la Ray, generale burskim oraz o ciężkiej i krwawej wojnie z Brytyjczykami o niepodległość Transvaalu. Ten przepiękny utwór oraz sympatia jaką darzymy afrykanerską kulturę skłonił nas do dalszych poszukiwań muzycznych.
Szczerze powiedziawszy mój pierwszy kontakt z muzyką z RPA to wspaniały grind-core'owy zespół Groinchurn. Było to pod koniec lat 90. Był to jeden z nielicznych zespołów z Południowej Afryki, który jakoś zaistniał na europejskiej i amerykańskiej scenie muzyki ekstremalnej.
Ten klip nie przedstawia w pełni tym czym jest ten zespół. Grali oni ( być może grają jeszcze) niesamowitą mieszankę grind core z death metalem i punkiem. A to wszystko w jakimś niezwykłym południo-afrykańskim stylu. Wszystko mi się w tym zespole podobało od muzyki przez image i ogólny layout po właśnie tą egzotykę. Kapela funkcjonowała w podziemiu więc próżno było szukać ich nagrań w sklepach. Ja kupowałem ich kasety z wysyłkowego katalogu oświęcimskiej wytwórni Mad Lion Records. Na pewno mam je w Polsce do dziś, jak również zajebiste wlepki zespołu. Troszkę odchodząc od tematu muszę powiedzieć, że dzięki Mad Lion, człowiek mógł sobie kupić perełki polskiej, czeskiej i światowej sceny grind core, crust punk, death metal czy innych pojebanych gatunków muzyki. Wracając do tematu muszę powiedzieć, że bylem wielkim fanem Groinchurn, chociaż niestety nie udało mi się załapać na ich polsko-czeską trasę koncertową. A wiadomo, ze z RPA do Europy to za często na koncerty sie nie przyjeżdża.
W roku 2001 jeden z kolesi odszedł ( może w cale nie odszedł tylko se coś tam na boku pogrywał, nie pamiętam już a piszę z pamięci) z Groinchurn i założył nie mniej elektryzującą grupę Insek
Nieprawdaż, że urokliwy kawałek? W dodatku, ze zaśpiewany w afrikaans.
Potem urwał się mój kontakt z muzyka z RPA. Do czasu kiedy zacząłem pracować w Irlandii w mojej stali. Tam miałem paru burskich kierowców. Pamiętam jak jeden z nich przyjechał pierwszy raz. Nie bardzo wiedziałem z kim mam do czynienia, gdyż z jego kabiny dobiegały przedziwne dźwięki. Polki wymieszana z oberkami, ogólnie rodzaj muzyki której możemy się spodziewać na bawarskim oktober feście. Dzisiaj bym się już nie zdziwił ale wtedy był dla mnie to mały szok. Ogólnie można powiedzieć, że przeciętny Afrykaner ma gust muzyczny zbliżony do przeciętnego Holendra, Niemca, Czecha czy Polaka. Lubi dobre, melodyjne piosenki jak na przykład ta:
albo ta
Szczególnie ta pierwsza, śpiewana przez Waldo Lotz'a, przypadła bardzo do gustu redaktorowi Sadatowi. ta muzyka pokazuje jak bardzo Afrykanerzy są podobni do Polaków, mają te same gusta, tak samo kochają i wzdychają. Tak samo bije im serce. Dlatego te dźwięki jeszcze bardziej przybliżyły nam do serca naród burski.
Na koniec człowiek, który w naszym rankingu ostro konkuruje ze wspomnianym Bok'iem van Blerk. Anton Myburgh we wspaniałem piosence Boer en Sy roer.
to nie koniec naszych poszukiwań tzw "muzyki świata". Spodziewajcie sie jeszcze wielu pięknych piosenek.
wtorek, 3 listopada 2009
Poszukiwań muzycznych ciag dalszy.
Etykiety:
afrikaans,
anton myburgh,
boer en sy roer,
bok van blerk,
de la rey,
death metal,
grind core,
groinchurn,
muzyka świata,
prawa człowieka,
punk,
rpa,
sud africa,
tranvaal