Miałem dzisiaj nie pisać nic, co by się skupić i spłodzić w końcu tekst, który ktoś chciałby przeczytać, ale dzisiaj wydarzyły się dwie ważne rzeczy. I jak to zawsze bywa, o tej mniej ważnej jest głośniej niż powinno, a druga leży w kącie już zapomniana, chociaż ciągle świeża.
Barrack Obama dostał Nobla. Pokojowego. To taki Nobel, którego daje się różnym ludziom beż żadnego sensownego uzasadnienia. Kto go nie dostał. Nawet nasz elektryk. Palestyński terrorysta. Czarny terrorysta. Ekologiczny wariat Al Gore. Dostał go nawet Sadat – to nie ja, tylko mój egipski pierwowzór (może kiedyś napiszę dlaczego wybrałem taką ksywkę – zapisuje to dla pamięci). Dostawali go wszyscy, za byle co i byle jak. Ważne jest tylko to, by bynajmniej nie urazić nagrodą zbyt wielu osób i środowisk. Więc wygrywa zawsze kandydat mdły i nijaki, bo taki jest do stawienia dla każdego. Mi na liście laureatów brakuje jednej, jedynej osoby, która taką nagrodę powinna dostać. Nie ma Szymona Wiesenthala i jako swieżo "upieczony" Żyd, uważam, że to mówi wszystko o „powadze” tej „nagrody”. Więc wszelkich dyskusji czy Obama powinien dostać czy nie powinien, jakoś nie rozumiem. Dostał to dostał. Na liście laureatów pasuje do reszty całkiem dobrze.
Dzisiaj inne ciało, w postaci MKOL podjęło decyzję, że do programu igrzysk wraca rugby oraz golf. Golfem to kiedyś jechałem dwa razy i mnie to jebie, ale na rugby to się nawet ucieszyłem. Chociaż z ciała redakcyjnego Curva Mortale, to Greg się będzie cieszył jeszcze mocniej. Może kiedyś napiszę o tym jak to trenował ten piękny sport. Widzę, że po raz kolejny opowiadam o nim, dając mu do zrozumienia żeby więcej pisał. Ale odkąd ta żydowska menda zaczęła pracować w biżuterii, to już nie ma czasu na bloga :). Tylko ciągle „handele, handele”, „ty mnie chcesz z torbami puścić, szczere złoto 50 dolarów za uncję, za kogo te mnie masz” albo „kupi, nie kupi, potargować się można”. Ale dobrze, że się chłopak odnalazł, zawsze chcieliśmy co prawda pracować w ropie albo pornobiznesie, ale reklama i biżuteria też są nienajgorsze.