Pasmo porażek trwa sobie w najlepsze. Jak nie idzie, to nie idzie.
Wczoraj w PLK debiutowała Polonia 2011. Koszykówkę nawet lubię i mecz z Anwilem mógł się podobać. Oczywiście, młoda Polonia przegrała, ale rozmiar ostatecznego zwycięstwa gości nie oddaje do końca sytuacji na parkiecie. Walczyli. Nie poddawali się. Popełniali sporo błędów, rzadko zbierali, nie trafiali w najprostszych sytuacjach. A mimo wszystko, kilka razy byli blisko wyrównania z bardziej renomowanym i doświadczonym rywalem. Polonia 2011 to miks doświadczenia (Karwowski) z radosną młodością i myślę, że jeżeli Ci chłopcy będą grali tak odważnie jak wczoraj, to mogą coś ugrać w sezonie. Coś – mowa o utrzymaniu i daniu nieco radości kibicom.
Kibice koszykówki to dla mnie oczywiście inny świat. My mamy swój młyn, zaś kibice Anwilu znani są z tego, że jeżdżą za swoją drużyną po kraju. Wczoraj byli i wytrwale dopingowali swoich. Niby podobnie ale jednak zupełnie inaczej. Kibice gości to typowi grzeczni studenci, tak w młynie jak i Ci rozrzuceni po całych trybunach, a tolerancja nie pozwala okłaść po facjacie kogoś kto obok Ciebie bezczelnie cieszy się z punktu dla przeciwnika i ma mordę prymusa. Pomijam już wiochę w postaci okrzyków obrażających moje miasto, Warszawę. Gdzie ten Włocławek w ogóle leży?!?!
Było też nieco gorąco. W naszym młynie odpalono ognie wrocławskie, były machajki. Jako, że hala to hala, szybko zrobiło się nieco gęsto od dymu, interwencja ochrony, okrzyki „zostaw kibica”, no to mogło się podobać. Obok nas „kibice” mówiący o tym jaki to wstyd dla Polonii. Jaki tam wstyd. Wstyd to przynoszą oni, flanelowe wywłoki z polibudy. No ale nic z nimi nie zrobimy, bo na koszu jesteśmy na „ich” terenie. A tak zaprawdę Wam powiadam, przecież my wszyscy z Polonii jesteśmy frajerami.
„Normalna” koszykarska Polonia również przegrała swój mecz. Piłkarska Polonia grająca w Młodzieżowej Ekstraklasie również została rozniesiona w strzępy przez swego rywala...
Wieczorem kolejna programowa porażka kadry PZPN. Przygody reprezentacji jakoś mało mnie interesują, więc się nawet nie przejąłem. Martwię się za to czymś innym. Już się przyzwyczaiłem do niepowodzeń w każdej dziedzinie mojego życia. A dzisiaj nie mam nic na widoku. I nieco mi z tym ciężko, kurwa.
niedziela, 11 października 2009
Prawo serii i flanelowe wywłoki
Etykiety:
2011,
difens,
flanelowe wywłoki,
jesienna depresja,
koszykówka,
liga chuliganów,
PLK,
polonia,
race,
zadyma